
Faworytem tego pojedynku byli koszykarze z Zielonej Góry, którzy w tym sezonie lidze przegrali tylko dwa spotkania – na wyjeździe z Polskim Cukrem Toruń 88:94 i we własnej hali ze Śląskiem Wrocław 80:84. Natomiast ostrowianie w meczu ligowym ulegli Zastalowi aż 85:105.
Ostrowianie rozpoczęli fantastycznie od prowadzenia 7:0. Ale doświadczeni gracze Zastalu nie ,,spanikowali’’ i powili odrabiali straty, by po 5 minutach przegrywać tylko 10:11. Bardzo szybko dwa przewinienia złapał center zielonogórzan Geoffrey Groselle i musiał usiąść na ławce rezerwowych. Nie wykorzystali ,,dziury’’ pod koszem Zastalu gracze z Ostrowa. W końcówce pierwszej kwarty ostrowianie zaliczyli stratę i ostatecznie po 10 minutach przegrywali 25:30.
Podopieczni Igora Milicica mieli cały czas spore problemy z Gabrielem Lundbergiem, który zdobywał punkty wjazdami pod kosz oraz rzutami z dystansu. Po 14 minutach gry miał już na swoim koncie 12 punktów. W drugiej kwarcie koszykarze Stali mieli spore problemy w ataku i po 15 minutach gry przegrywali już 31:43. Gracze z Zielonej Góry doskonale bronili i na przerwę do szatni ostrowianie schodzili mając aż osiemnaście punktów straty – 37:55.
Po przerwie ostrowianie wyszli mocno zmotywowani. Ale rywale spokojnie przetrzymali ostrowską nawałnicę i kontrolowali wynik meczu. Niestety, w odróżnieniu od zielonogórzan, ostrowianie nie trafiali z dystansu. Mimo ambitnej gry w trzeciej odsłonie nie udało się zmniejszyć strat. Rozbici psychicznie ostrowianie w ostatniej odsłonie nie zdołali już wrócić do gry. BIN
Fot. Rafał Jakubowicz