
Przyjazd zespołu, który jeszcze w poprzednim sezonie walczył o ligowe punkty w PKO Ekstraklasie, budził wśród kaliskich kibiców spore i zupełnie uzasadnione emocje. „Trójkolorowi” nie byli faworytem sobotniego pojedynku. Korona Kielce, pomimo spadku na niższy poziom rozgrywkowy to doświadczony zespół z wieloma sukcesami na koncie, nadal zaliczany do krajowej czołówki, który z pewnością solidnie powalczy o zwycięstwo. Nic więc dziwnego, że wygrana z nim, której autorami byli gracze KKS-u, była sporą sensacją. Niespodzianka, jaką podopieczni Ryszarda Wieczorka sprawili swoim kibicom, nie była jednak przypadkiem. Kaliski zespół ambitnie i ciężko na to zwycięstwo zapracował i na przestrzeni całego meczu był od kielczan zwyczajnie lepszym. Od początku spotkania kaliszanie zagrali pewnie, skupiając się głównie na wykorzystaniu kontrataków. Już w pierwszej połowie swoje szanse na zdobycie bramki mieli m.in. Fabian Hiszpański i Daniel Kamiński, ale zawiodła skuteczność. W drugiej odsłonie meczu kakaesiacy kontynuowali założenia taktyczne, ale kluczem do sukcesu okazały się zmiany dokonane przez trenera Ryszarda Wieczorka. O końcowym rezultacie przesądzili rezerwowi. Wynik spotkania otworzył w 65. minucie Mateusz Majewski. Ofensywnie nastawiony zawodnik wykorzystał górne dogranie od Daniela Kamińskiego, po czym wygrał pojedynek biegowy z Przemysławem Szarkiem i mocnym uderzeniem pokonał bramkarza gości Marka Kozioła. Napastnik KKS-u pojawił się na murawie zaledwie dwie minuty wcześniej i swój pierwszy kontakt z piłką wykorzystał w sposób najlepszy z możliwych, kończąc kapitalnym trafieniem i wzbudzając uzasadnioną euforię wśród licznie obecnych na stadionie kibiców.
Korona Kielce, po straconej bramce, postawiła wszystko na jedną kartę zmuszając rywali do cofnięcia się na własną połowę. Jednak piłkarze KKS-u doskonale radzili sobie w defensywie, a poza tym kapitalną formę prezentował między słupkami Maciej Krakowiak, dzięki czemu wszelkie próby zdobycia przez kielczan choćby wyrównującej bramki kończyły się porażką. Grę “Koroniarzy” w głębokiej ofensywie wykorzystali za to gospodarze, w doliczonym czasie gry fundując przeciwnikom kolejny groźny kontratak. Tym razem piłkę z własnej połowy przetransportował błyskawicznie w pole karne rywali Sebastian Kaczyński, a następnie podał do Marcina Radzewicza, ale jego celny strzał wybronił kielecki golkiper. Jednak kiedy do wybitej przez niego piłki dopadł nadbiegający, drugi ze zmienników KKS-u - 17-letni Jakub Chojnowski - bramkarz Korony był już bezradny. .
To drugi awans KKS-u do 1/16 finału centralnego Pucharu Polski w najnowszej historii klubu. Cztery lata temu, właśnie w tej fazie rozgrywek z udziału w kolejnym etapie zmagań wyeliminowała kaliszan Pogoń Szczecin. Także i w obecnej edycji turnieju ekipa znad Prosny może trafić na rywala z ekstraklasy. Pary 1/16 finału Fortuna Pucharu Polski wyłonione zostaną w drodze losowania, a spotkania tej fazy rywalizacji zaplanowane są na 31 października.
Tekst i zdjęcia: Karina Zachara