
Koszykarze z Ostrowa zafundowali kibicom spektakl jak z filmów Alfreda Hitchcocka. Rozpoczęli spotkanie z MKS od prawdziwego trzęsienia ziemi, a później zadbali o to, by napięcie już tylko rosło. Gdy w 9 minucie spotkania prowadzili 27:8, czyli różnicą aż 19 punktów, kibice zaczęli powoli ziewać z nudów. Co prawda goście jeszcze w pierwszej kwarcie zmniejszyli trochę straty, ale prowadzenie ostrowian i tak było okazałe – 27:13. To był czas, gdy podopieczni Wojciecha Kamińskiego grali zespołowo, wykorzystywali swoje przewagi pod koszem, a do tego dobrze bronili. Ale nie zdecydowali się, by w kolejnych kwartach kontynuować tę dobrą grę. Postanowili zafundować fanom kilka dramatycznych zwrotów akcji, a do tego dorzucili jeszcze potęgowanie napięcia. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Goście w drugiej kwarcie zatrzymali ich na 12 punktach, a sami zdobyli 27. Nie wypada, by wicemistrz Polski we własnej hali rzucał w kwarcie tylko 12 ,,oczek’’. Ale koszykarze z Dąbrowy Górniczej ten wyczyn powtórzyli jeszcze w czwartej odsłonie. A ostrowianie dali się wciągnąć w szybką grę, w której zupełnie sobie nie radzili. Do tego zaczęli grać bardzo indywidualnie.
Prawda jest taka, że w ekipie MKS-u grała piątka przebywająca akurat na parkiecie, trener szalejący przy linii bocznej oraz cała ławka rezerwowych. Po przeciwnej stronie był spokój mimo, że drużyna biła się o zwycięstwo. Przegrali, ale kibice na długo zapamiętają to widowisko, bo emocji nie brakowało.
BIN
Wynik
Arged BM Slam Stal Ostrów – MKS Dąbrowa Górnicza 76:82 (27:13, 12:27, 25:24, 12:18)
BM Slam: Chyliński 18, Żołnierewicz 12, Jaramaz 9, Scott 8, Nowakowski 8, King 8, Kostrzewski 6, Maraś 4, Kowalenko 3, Szymkiewicz 0.